Dzisiaj serdecznie zapraszam na inaugurację nowej zakładki tematycznej na naszej stronie, czyli do Kącika ogrodniczego.
Poprosiłam Tomka, by taką zakładkę utworzył, ponieważ zamieszczony swego czasu wpis o kwiatkach w ogródku spotkał się ze sporym zainteresowaniem. Wydaje mi się – czas okaże, czy słusznie;) – że tematyka „Kącika ogrodniczego” może być przydatna. Choć zastrzegam od razu – jestem jedynie ogrodnikiem-amatorem, nie profesjonalistą, zatem i wiedzę mam nieprofesjonalną;) Będę po prostu dzielić się z Wami tym, co wiem i co wydaje mi się ciekawe, warte przekazania.
Dzisiaj o tym, jak własnym sumptem „wyprodukować” kulę na pniu. O, takie jak te (ukryte w trawach ozdobnych).
Ostatnio bowiem zauważyłam, że dużym zainteresowaniem posiadaczy ogródków przydomowych cieszą się drzewka iglaste na pniu.
Jednak drzewka w formie piennej to spory koszt. Warto więc „wyprodukować” takie drzewko samodzielnie. Jak to zrobić, pokażę na przykładzie moich własnoręcznie wykonanych kulek tujowych.
Jest to bardzo proste, wymaga jedynie trochę czasu, by „kulka” nabrała masy.
Wykonanie kulek na pniu nie było przeze mnie planowane. Powstały raczej przez przypadek;)
Zaczęło się od tego, że późną wiosną 2012 roku kupiłam w supermarkecie 10 tuj odmiany Szmaragd. Nie były wysokie, miały około 70 cm wysokości, ale cena była niezwykle kusząca – 9,90 zł/szt. Zamierzałam stworzyć z nich żywopłot przy ogrodzeniu, żeby osłonić się od sąsiedniej nieruchomości.
Jak zamierzałam, tak zrobiłam. Posadziłam i rosły spokojnie przez rok czy półtora.
Tak wyglądały moje tuje w zaraz po posadzeniu:
A tak przed zamianą ich w kulki na pniu. Urosły sporo, nabrały masy. Widać, że to wczesna wiosna, przylaszczki dopiero zaczynają kwitnienie, a czosnki mają jedynie liście.
Posadziłam te tuje, a potem naszła mnie refleksja. Przecież z tych malutkich teraz tujek wyrosną wielkie drzewa. Nie tylko wysokie, ale i szerokie. Wiem coś o tym, bo do niedawna byłam posiadaczką takich właśnie wielgaśnych tuj, które miały ponad dwa metry średnicy zieloności. Proszę się nie obawiać, te drzewa rosną nadal, tyle tylko, że je podkrzesałam od dołu.
No więc, po co mi taki wielki żywopłot? Do zasłonięcia się od sąsiada są przecież inne sposoby, zajmujące o wiele mniej miejsca, np. mata wiklinowa lub jakieś pnącze na ogrodzeniu.
Powiesiłam na ogrodzeniu matę wiklinową.
Ale co zrobić z niepotrzebnymi tujami Szmaragd? Przesadzić nie ma gdzie, wyrzucić szkoda…
No i podpatrzyłam w internecie, że można z nich zrobić kulki na pniu.
Pierwsza ważna kwestia. Jeżeli zdecydujemy się na „samoróbkę” kulki na pniu, wybierzmy tuję o pojedynczym pniu, albo przynajmniej taką, która ma silny jeden pień. Nie kupujmy takich z kilkoma pniami, bo chcemy przecież zostawić tylko jeden, a jak jest kilka, to żaden nie jest dość silny, czasem bywa też krzywy. No i „pędzelek” na szczycie, który jest zalążkiem kulki, zostanie wówczas niewielki.
A przecież z tego pędzelka ma jak najszybciej powstać kulka
Na szczęście moje tuje – prawie wszystkie – miały pojedyncze pnie. To akurat nie był przypadek, z rozmysłem wybrałam właśnie takie, by uniknąć tego, co przydarzyło się moim „starym” tujom, które miały kilka pni. Otóż pewnej grudniowej nocy kilka lat temu spadł bardzo mokry, a więc ciężki śnieg. Pnie tuj ugięły się pod jego ciężarem tak znacznie, że pomimo iż rankiem strząchnęliśmy ten śnieg z drzew, to jednak nie mogły się już wyprostować o własnych siłach. Musieliśmy je związać, aby wróciły do pionu. Aby zapobiec takim zdarzeniom w przyszłości, wybrałam więc tuje o pojedynczym pniu.
Ale wracamy do instrukcji wykonania kulek na pniu.
Najpierw podcięłam je od dołu. Wycięłam wszystkie gałązki, zostawiając tylko czubki, takie „pędzelki” na czubkach. Nie wyglądają ładnie, prawda?
Ponieważ – jak widać – w takiej formie nie wyglądają ładnie, od razu ścinamy im czubeczki i strzyżemy na kształt kulki:
Na początku „kulka” jest mała. Tu wydają się duże, bo zdjęcie zrobione jest z bliska, a i roślina niezbyt wysoka, ma ok. 70 cm. Ale nie należy się tym przejmować, dość szybko nabiera masy. Oczywiście pojęcie „szybko” jest względne – oznacza raczej kilka lat, nie kilka miesięcy.
Po stworzeniu kulki w kolejnych latach trzeba już tylko usuwać zielone odrosty pojawiające się na pniu i co najmniej dwa razy w roku formować kulkę (ciąć), wówczas ładnie się zagęszcza. Po kilku latach kula nabierze objętości, a pień – grubości.
Nie bójmy się ciąć (strzyc) kulek. Nawet, jeśli nie zrobimy tego dobrze (wyjdzie krzywo, albo mało kuliście;)) – to i tak każde cięcie wzmacnia wzrost zielnych gałązek, zatem kulka nabiera masy, a krzywości z czasem się wyrównają. Moje też nie zawsze były perfekcyjne. Oto namacalny przykład;)
Oczywiście moje pienne tuje są niewysokie (mają około 80 cm, może więcej), bo chciałam, by takie były. Jeśli chcemy mieć kule na wyższym pniu, kupujemy wyższe tuje lub czekamy, aż podrosną.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w wykonaniu własnych kulek 🙂
Chętnie odpowiem na wszelkie pytania i wątpliwości. Można je zadawać w komentarzach lub pisać na nasz adres mailowy.
fajne te Twoje tuje ,ciekawy pomysł
Dziękuję:) Pomysł nie mój, zgapiony;) („zgapić” – podpatrzeć)
i teraz wiem jak się za swoje wezmę 😉